"Oczywiście, natura nie znosi próżni – wyłączony „atom” musi być czymś zastąpiony. W przypadku Niemiec niestety raczej nie będą to tylko i wyłącznie
Strona korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych, realizacji usług i reklamowych. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki, będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności. Kliknij w obrębie elementu, aby zaakceptować i zamknąć rozumiem Dowiedz się więcej Na tej stronie zapoznasz się z Obowiązkiem Informacyjnym dotyczącym przetwarzania danych osobowych przez Stowarzyszenie Psychoterapii PoRozumienie.
kompetencji podmiotu, które nie zawsze jest zgodne z obiektywnym jej poziomem. SŁOWA KLUCZOWE kompetencje, kompetencje międzykulturowe, poczucie (2019). Natura kompetencji
the nature of its Okazało się, że natura jej promieniowania... It came to light that the nature of its radiation... Natura jej promieniowania wykracza poza wszystko, co znamy. The nature of its radiation is simply beyond anything we know. the nature of her Opierając się na moich wywiadach z nią i jej dziećmi, natura jej zbieractwa leży poza niemożnością wyrzucenia przez nią rzeczy. Based on my interviews with her and her children, the nature of her hoarding goes beyond the inability to throw things away. Other examples in context Jaka była natura jej body issue? What was the nature of her body issue? Jak leczyć taką chorobę, niewiele osób wie, ponieważ natura jej występowania nie jest znana. How to treat such a disease, few people know, because the nature of its occurrence is unknown. Według Arystotelesa natura jej nie znosi. Aristotle said that nature abhors one. See how “natura jej” is translated from Polish to English with more examples in context
NATURA NIE ZNOSI PUSTKI. Żadna ideologia nie jest w stanie przebić prostych Dziesięć Przykazań, które jest nam tak ciężko wypełnić. Ludzie najsłabsi walczą z religią najbardziej zajadle wiedząc że nie da się zwyciężyć prawdy, trzeba ją zastąpić kłamstwem. 23 Dec 2022 10:38:51
Zawsze, gdy katolicy coś tracą, ktoś inny zyskuje. Jeśli jako Kościół przestaniemy mówić o duchowości czy chrześcijańskiej medytacji, wnet w księgarniach znajdziemy mnóstwo poświęconych jej wydawnictw. Będą stały na półce „New Age”. Natura nie znosi próżni… Nie trzeba daleko szukać. Wystarczy ruszyć tuż za naszą granicę. Ile sklepów z artykułami ezoterycznymi widziałem w Ostrawie, Pradze, ślicznym Štramberku, w którym zatrzymał się czas, czy w niemieckim pięknie odrestaurowanym Görlitz... Wahadełka, amulety, talizmany i gadżety. „Zawsze, gdy katolicy coś tracą, ktoś inny zyskuje”. Taką intuicję zanotował Robert Barron, biskup pomocniczy diecezji Los Angeles, który ze względu na zdolność pisania w prosty sposób o zawiłych kwestiach i błyskotliwą narrację przyrównywany jest do abp. Fultona Sheena czy Chestertona. To prawda. „My Niemcy niewierzący? My jesteśmy bardzo wierzącym narodem. Uwierzymy we wszystko, co nam podadzą” – zażartował kiedyś gorzko kard. Joachim Meisner zza naszej zachodniej granicy. Wierzący ateiściTo niezwykle trafna intuicja. Przyznam, że nie spotkałem w życiu ludzi niewierzących. Każdy z nich w coś wierzył.– Ateiści też wierzą – opowiadała mi przed laty ceniona biblistka prof. Anna Świderkówna. – Kiedyś zadzwonił do mnie mężczyzna podający się za ateistę. Grzecznie powiedziałam: „Rozumiem. Czyli pan wierzy, że Boga nie ma”. „Nie! Ja nie wierzę. Sam już nie wiem…” – wybąkał kompletnie zbity z tropu rozmówca. My wierzymy, że Bóg jest. Ateiści wierzą, że Boga nie odrzucimy nadającą smak życiu „sól ziemi”, skupimy się na erzacu. Tak to działa. – Co proponuje nam kultura? Namiastkę – opowiadał mi ojciec Daniel Ange, niestrudzony ewangelizator, 90-latek o oczach młodzieniaszka. – W Kanadzie wybudowano szkołę położoną w lesie nad pięknym jeziorem. Ale tam nie ma okien! Taki architektoniczny wymysł. I młodzi siedzą godzinami przy sztucznym świetle. To obraz kultury Zachodu: jakiejś słabej namiastki szczęścia. A ludzie potrzebują prawdziwego na tę lampę!À propos światła – doskonale pamiętam sytuację sprzed przy kawie. Z głośnej rozmowy wynikało, że pracują na pobliskim uniwerku. „Wiesz, kupiłam w Bytomiu na targu staroci piękną lampę. Mówię ci, śliczna!”. „Ja nie miałabym odwagi brać takiego sprzętu do domu. Nie wiadomo, jaką energię przenosi. A nuż ta lampa towarzyszyła osobie cierpiącej albo umierającej?”.W takich chwilach dziękuję Bogu za to, że odkrył przede mną chrześcijaństwo. I nie chodzi o buńczuczne: „Jeśli nie my, to kto?” czy spoglądanie na kogoś z pozycji wszystko wiedzącego depozytariusza prawdy. Papież Franciszek niedawno zauważył, że „spoglądanie na kogoś z góry jest słuszne tylko wtedy, gdy podajemy mu rękę, by pomóc mu wstać”. Chodzi o pełną pokory konstatację, że odrzucenie Tego, który jest „drogą, prawdą i życiem” zawsze skazuje człowieka na błądzenie w ciemnościach i kompulsywne szukanie zamienników.„Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie” – to zdanie św. Augustyna słyszę w refrenie piosenki Johnny’ego Casha: „You can run on for a long time. Sooner or later God’ll cut you down”. Możesz zwiewać przed długi, długi czas, ale prędzej czy później Bóg i tak cię twardo na ziemi„Im bardzie człowiek stoi po stronie Boga, tym bardziej rośnie jego realizm, tym jaśniej ukazują się kontury rzeczywistości” – pisał kard. Joseph Ratzinger, ucinając teorie o tym, że chrześcijanie z głowami w chmurach są kompletnie odklejeni od laty poznałem kijowskiego pianistę, który nawrócił się jako student na… zajęciach ateizmu. Włączył logiczne myślenie i nie bał się zadawania (sobie, bo za ich artykułowanie mógł trafić za kratki) trudnych pytań. Zdumiewało go powołanie w kijowskim konserwatorium dziedziny nauki na temat kogoś… kto podobno nie istnieje. Jeśli Boga nie ma – a takie było założenie – po co obudowywać tę tezę setkami uniwersyteckich teorii i opasłymi tomami podręczników? – Nie istnieje przecież dziedzina nauki opisująca arktyczne upały czy syberyjskie kangury – opowiadał mi. Ten absurd i logiczna sprzeczność doprowadziły go do poszukiwań, a ponieważ sam Jezus podpowiedział: „Szukajcie, a znajdziecie”, długo nie trzeba było czekać na efekty…– Historia pokazuje jasno: jeśli chrześcijaństwo nie promieniuje, to nie dlatego, że napotyka w świecie opór, ale dlatego, że zabrakło mu gorliwości i świętości – powiedział mi przed laty Pierre-Marie Delfieux, założyciel Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich – Gdy sól straci smak nadaje się do kwintesencja tego tuż za rogiemPonieważ jako Kościół odpuściliśmy, słowo „medytacja” nie kojarzy się już ludziom z trapistami czekającymi w ciszy na Słowo. Pachnie raczej Dalekim Wschodem, a jeśli już pojawia się na słupach ogłoszeniowych, to jak papużka nierozłączka związane jest z wyrażeniem „transcendentalna”.A przecież św. Ignacy Loyola pisał, że w medytacji zbieramy siły, by „wyrwać się z siebie i przejść w Boga”, a matka Teresa z Kalkuty notowała: „Dusze ludzi rozmodlonych to dusze, w których panuje głęboka cisza. Nie możemy stanąć w obecności Bożej, jeśli nie narzucimy sobie ciszy wewnętrznej i zewnętrznej”.Wielokrotnie pisałem o tym, że w swej wędrówce przypominamy poczciwego Koziołka Matołka, który „po szerokim szuka świecie tego, co jest bardzo blisko”. Tuż za opisał tę drogę Tomasz Budzyński, muzyk przed laty zafascynowany wschodnimi duchowościami, współzałożyciel klubu Gnosis, skupiającego śmietankę rodzimego okultyzmu. – Byłem gnostykiem, rozkochanym w legendach arturiańskich. W nich bardzo istotne było poszukiwanie świętego Graala, kielicha, w którym jest krew Chrystusa. Rycerze udawali się na Wschód, by go odnaleźć. I nagle ja tego Graala znalazłem! Znalazłem! Bo Graal jest obecny na każdej Mszy Świętej. Jest to kielich, który stoi na ołtarzu, bo jest w nim krew Chrystusa. Ludzie myślą, że aby go znaleźć, trzeba pojechać do Tybetu. Nieprawda! Święty Graal jest w kościele kilka metrów obok. Stoi na do wstydu– Stało się coś przedziwnego. To, co było od samego początku w chrześcijańskiej tożsamości (medytacja nad Słowem, ćwiczenia oddechowe, na które zwracali uwagę ojcowie pustyni), zostało przez nas zapomniane i wraca do nas ze strony wschodnich duchowości, z nieodłącznym dopiskiem „transcendentalna” – opowiada Daniel Wojda, odpowiedzialny za popularny portal i aplikację Pogłębiarka. – To dla nas, chrześcijan, powód do wstydu, bo zapomnieliśmy o tym, co było doświadczeniem Kościoła. Myślę, że problem pojawił się w XIX wieku, który przestawił akcent z tego, że „Bóg do nas mówi”, na to, jaka jest nasza odpowiedź. Ze Słowa, które pochodzi od Boga, na ludzkie zachowanie, zasady, moralność. Na katedrach zamiast teologii mistycznej zaczęto chętniej wykładać teologię moralną. A przecież nic nie zastąpi spotkania z żywym Bogiem, misterium tajemnicy, zachwytu Jego słowem, obcowania z Nim…W ostatnich latach ogromną karierę robi słowo mindfulness (od angielskiego przymiotnika mindful – uważający). To tzw. trening uważności polegający na kierowaniu uwagi na to, czego doświadczamy w chwili obecnej. Czy nie jest to chrześcijańskie „tu i teraz?”.„Ważne jest tylko teraz. Jutro i wczoraj mają całkowicie drugorzędne znaczenie” − przypominał o. John Chapman, benedyktyn (1865–1933), a Teresa z Lisieux notowała: „Każda chwila to wieczność”.− Rozważanie przeszłości rodzi żal, nostalgię, melancholię lub poczucie winy. Życie przyszłością szybko wyzwala niepokój, strach i obawę. Taka mieszanka uczuć wytwarza nastrój, który nie sprzyja pokojowi – wyjaśnia Laurence Freeman, benedyktyn, założyciel pierwszego Centrum Medytacji Chrześcijańskiej w Londynie. − Między przeszłością a przyszłością, będącymi wytworem umysłu, znajdujemy teraźniejszość, która jest absolutną rzeczywistością. Tylko w chwili obecnej możemy znaleźć Boga, Boga, który nazywa sam siebie „Ja Jestem”.Jak często to, co okrzyknięto nową modą, stylem życia czy kolejną rewelacyjną receptą na zdrowie, jest od wieków zakorzenione w duchowej tradycji Kościoła.„W gorącej i pulsującej rzeczywistości życia Bóg nie znajduje już ust wystarczająco czystych i bezinteresownych, aby przez nie przemówić. Wszystko jest straszliwie skompromitowane, do tego stopnia, że role się odwracają: Kościół jest sądzony przez świat” – diagnozował Paul Evdokimov w „Szalonej miłości Boga”. „Chrześcijanie zrobili wszystko, aby wyjałowić Ewangelię; można powiedzieć, że zanurzyli ją w neutralizującym płynie. Stępione zostało wszystko, co uderzające, wykraczające poza zwyczaj, wstrząsające. Religia stała się nieszkodliwa, spłaszczona, grzeczna i rozsądna – i przez to niestrawna”.Znak nadzieiZerkam na statystyki Kościoła katolickiego ostatniej dekady. Choć spada liczba Polaków deklarujących się jako wierzący i lecą w dół słupki związane z religijnością młodego pokolenia, na stałym poziomie pozostaje liczba tych, którzy deklarują się jako głęboko wierzący. Co ciekawe, przy spadającej liczbie dominicantes (uczestniczących w niedzielnych Mszach) rośnie liczba communicantes (przyjmujących regularnie Komunię Świętą).Z badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC wynika, że w 1980 roku przy 51 było jedynie 7,8 proc. communicantes. W 2019 roku odsetek katolików uczęszczających na niedzielną Eucharystię w odniesieniu do ogólnej liczby zobowiązanych wynosił 36,9 proc., ale odsetek przyjmujących w trakcie niedzielnej Eucharystii Komunię św. – już 16,7 proc. To znak osobiste notatki Jana Pawła II. Zapisywał je drobniutkim maczkiem na kartkach prywatnego kalendarza. W jednej z pierwszych, które zanotował jako papież, pisał: „5 marca 1979: Chrystus żyje w nas. Bardziej od formuł dogmatycznych ważne jest doświadczenie; obcowanie z Tym, który w nas żyje w sposób najbardziej rzeczywisty. To Jego życie w nas, przebywanie, obcowanie jest siłą, jest źródłem świadectwa, które przemawia wobec wszystkich odmian ateizmu, sekularyzmu i »śmierci Boga«”. To przecież kwintesencja jego pontyfikatu!Nasze świadectwo przemawia wobec „wszystkich odmian ateizmu, sekularyzmu i »śmierci Boga«”. Czy nie warto nauczyć się tej diagnozy na pamięć?•
7 B. Pawletko, Blokada Leningradu i jej reprezentacje w świetle innych doświadczeń granicz-nych, „Śląsk” – Stowarzyszenie Inicjatyw Wydawniczych, Katowice 2016, s. 192–193. 8 Mowa o reportażu radiowym Jana Kasi, dotyczącym grupy pielgrzymującej na groby pol-skich oficerów zamordowanych w Charkowie. Zob.
Tom II: Rozdział 3 - Drwal 31 stycznia 1840, Palacio de las Alondras, Madryt Tego dnia wszystko miało się rozstrzygnąć. Ze wszystkich najbliższych dni, jakie wymieniły dziesiątki ust, to właśnie ten był tym dniem, którego nadejście było nieuchronne, spodziewane i zarazem przeklinane. Wstał w mroźnej ciszy nieba zasnutego gęstymi śniegowymi chmurami, które oplotły stolicę jak kir, odcinając wszelkie promienie słońca i dając poczucie oderwanej od świata krainy wiecznego zmierzchu. Natura przysposobiła się do nastroju mieszkańców, którzy przemykali po ulicach ze spuszczonymi głowami, co jakiś czas zerkając z wyczekiwaniem i smutkiem ku wzgórzu pałacowemu, do którego sinofioletowe chmury zaglądały przez okna, chcąc osłonić go przed radosnymi promieniami obojętnego na cier… Tom II: Rozdział 2 - Książę Kapitan Natura nie znosi pustki. Elsa zrozumiała to, gdy przez ciągnące się w nieskończoność godziny wpatrywała się tępo w mroki kajuty. Nic wokół nie poruszało się, nie było słychać kroków ani skrzypienia okrętu. Nie zastanawiała się nawet, dlaczego jej oczy nie chciały się zamknąć i jedynie prześlizgiwały się tam i z powrotem po niewyraźnych konturach mebli jakby z przyzwyczajenia, bo przecież coś widzieć musiały. Taka była ich natura, a natura nie znosi pustki, która wypełniała teraz całe jej serce. Śpiąca na jej ramieniu Anna leżała w zupełnym bezruchu, co było do niej zupełnie niepodobne. Kiedy zemdlała i gwardziści położyli ją na łóżku, od tamtej pory nie otworzyła oczu ani nie poruszyła się, a co kilka minut spod jej zamkniętych powiek spływa… Tom II: Rozdział 1 - Oczy Valencii Valencia, obecnie Już nigdy więcej nie spodziewał się zaczerpnąć oddechu. Czuł, że stawał się już własnością morza, które zamknęło nad nim swoje czeluści i spychało go coraz głębiej w nieważką nicość, spijającą ostrymi kłami soli krew jego ran. Nie mógł poruszyć prawym ramieniem ani lewą nogą, w których głęboko utkwiły bełty. Przez kilka nieznośnie długich sekund obawiał się, że morze wypchnie go na powierzchnię, by kusze najemników Hansa dopełniły jego los, ale teraz był już zadziwiająco spokojny; ono chciało go mieć tylko dla siebie i zatrzymać go wśród innych ofiar swojego bezkrwawego, umykającego spod palców uścisku. Już zaczęły nim wstrząsać pierwsze drgawki, gdy poczuł, jak ktoś obejmuje go od tyłu i ciągnie za sobą, jeszcze dalej, jes… Prolog lipiec 1838, Arendelle Urodziny króla Runearda miały tę niewątpliwą przewagę nad Bożym Narodzeniem, że wypadały w lipcu i otwierały cały wachlarz rozrywek, do których nie trzeba było zakładać dwóch warstw futra ani rękawiczek z foczej skóry. Do jednej z nich niewątpliwie należał wyścig w parach, zwany przez żartownisiów „zabawą w małżeństwo". Grę rozpoczynało dwóch „łowców", dziewczyna i młodzieniec wybrani przez króla, których zadaniem było dobrać w szesnaście par swoich kolegów i koleżanki. Oczywiście wybór nie był przypadkowy. Łowcy uzgadniali wcześniej między sobą, kogo ze sobą połączyć, by efekt był jak najzabawniejszy, tak więc można było być pewnym, że w jednej parze wylądują największe niezdary, najgrubszy z najchudszym, najwy… Kroniki Arendelle 1/2 Świąteczna Przygoda Olafa? Matthew nie wiedział dokładnie co się stało po uroczystym rozpoczęciu świąt w Arendelle. Gdy starszy pan wychodził z uroczystości, potknął się na moście, i nie mógł wstać. Matthew zaprowadził go wraz z żoną do medyka, który obejrzał nogę i stwierdził jedynie niegroźne obrażenia. Gdy wrócił z miasta nie widział ani Anny, ani Elsy, Olafa i innych. Idąc do koszar spotkał Kaia, lecz on też nie udzielił mu wielu informacji. Podobno siostry pokłóciły się i było to coś związanego ze świątecznymi tradycjami. W każdym razie Matthew organizował wieczerzę w koszarach dla tych, którzy byli daleko od domu i postanowili nie wyjeżdżać jak i tych nieposiadających rodzin. Reszcie oczywiście dał wolne. W sprawie świąt Matthew nie miał za dużo do powiedzenia… Epilog Jesienna aura powoli przejmowała władzę nad Arendelle. Słońce pojawiało się coraz rzadziej, ustępując miejsca ponurym, szarym chmurom, które często przynosiły ze sobą deszcz. Zimne wiatry z północy powróciły z dalekich pustkowi, gdzie udały się latem, i coraz częściej hulały w świetle księżyca, przeczesując swoimi mroźnymi palcami łąki, które budziły się rankiem przykryte cienką kołdrą szronu. Gęste mgły, niczym tajemnicze, dzikie stworzenia wychodziły z głębin lasów, ośmielone brakiem słońca i osiadały nad gołymi polami, zagrodami i dachami domów. Wszędzie rozbrzmiewało preludium zimy, mającej nastąpić lada chwila, by znów wziąć we władanie swoją ukochaną północ. Tego dnia myśli o zimie stawały się jednak bardzo odległe, gdyż słońce świeci… Rozdział 30 - Świat w płomieniach Noc powoli gasła, rozpuszczając się w gęstej mgle, która osiadła nad śpiącym miastem. Jej kłęby ścieliły się nisko, nieruchome i ospałe, jakby Valencia pragnęła przykryć się nimi i osłonić się od nadciągającego zewsząd jesiennego zimna. Elsa stała wpatrzona w lufcik, przez który mogła dostrzec jedynie niewielki ułamek szarości, pozbawiony ziemi, nieba, ludzi. Od czasu do czasu, gdy chłodny powiew zabłądził do celi, przymykała powieki, wyobrażając sobie, że jest z powrotem w Arendelle, a za mgłą ukrywają się czarne skały fiordów, kapiące żywicą sosny, uginające się od pachnących szyszek, i niezdobyte szczyty pokryte wiecznym śniegiem. Nawet mgła w Arendelle była inna, własna, rodzima, którą jesienią oddychało się zamiast powietrzem, a ona pr… witam CZY JEST TU JESZCZE KTOS ZE STAREGO SQUADU BLAGAM BO AZ MNA RZUCA PO FROZEN 2 I TESKNIE ZA LUDZMI NIEKTÓRYMI ODEZWIJCIE SIE PLZ Rozdział 29 - Burzowidzący — Elsa... Wiedziała, że Anna nie przestanie jej wołać, i w końcu się udało. Pierwszy raz coś w niej drgnęło na dźwięk własnego imienia. Jakaś cząstka jej serca, której nawet nie umiała zidentyfikować, jako pierwsza porzuciła samolubne skurcze i zawołała do obserwującej ją myśli, która choć słyszała i rozumiała wszystko wokół, wciąż nie mogła otrząsnąć się z dziwnego uczucia bycia osamotnioną przez ciało nie reagujące na żaden impuls, ciało, którego nie potrafiła obudzić. Czuła na swojej twarzy dotyk dłoni siostry, a jej nos wyłapywał różne proporcje ciężkiej mieszanki wilgoci, pleśni i słomy. Wiedziała, że leży, że ma na sobie miękką suknię, że gdzieś zgubiła jednego buta, a mimo to jej mięśnie, kości, stawy i wszystko, co składało się na j… Rozdział 28 - Dwie dłonie Życie Anny od początku było naznaczone przez czekanie. Gdy była dzieckiem, przypominało ono małego skowronka, przyfruwającego na każdy, nawet najlżejszy zwiastun szczęścia. Łaskotał piórkami jej serce i ćwierkał radośnie na widok ubieranej choinki, zapachu ucieranego ciasta i dłoni taty ukrywających prezenty, które przywoził z odległych hrabstw. Jego trel nigdy się nie przykrzył, a Anna z utęsknieniem wyczekiwała jego powrotu. Jednak kiedy Elsa zniknęła z jej życia, skowronek został boleśnie podziobany przez kukułkę, która choć długo potrafiła nie dawać znaku życia, odzywała się żałosną, jednostajną mantrą gdy księżniczka samotnie pędziła długie godziny, myśląc, że ktoś złośliwie je wydłużał, bo przecież z siostrą zawsze biegły tak szybko!…
Natura jej nawskroś poetyczna, granicząca często z egzaltacyą, nie z każdym zgodzić się umiała. Rubaszność jakiego poczciwego szlachcica, a tłuste nawet czasem żarciki stryjka raziły ją nieraz, ale umiała ukryć to wszystko, starając się tylko o skierowanie rozmowy na inne tory.
Dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego prognozuje, że wkrótce dzienna liczba zakażeń wyniesie więcej niż 40 tys. Według niego ważna jest edukacja, jak należy postępować w przypadku zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego stwierdził, że należy „edukować społeczeństwo jak zachowywać się praktycznie i odpowiedzialne w przypadku zakażenia” wirusem SARS-CoV-2”. Z powodu pandemii zostały między innymi zaniechane badania profilaktyczne czy porzucone nawyki zdrowego stylu życia. W ocenie eksperta prognozuje to, że ofiar walki z COVID-19 może być znacznie więcej, niż obecnie szacowano. W opinii szefa WIM termin wystąpienia trzeciej fali koronawirusa oraz jej charakter i skutki w dużej mierze były do przewidzenia. Jak wyjaśnił prof. Grzegorz Gielerak, można było analizować przebieg etiologicznie podobnych sezonowych zdarzeń epidemicznych i prowadzić prognozy. Do tego miałaby też dojść obserwacja zmian zjadliwości patogenu, jakie miały miejsce w krajach czy relacjach, z którymi Polska stosowała przez długi czas zasadę swobodnego przepływu osób. Prognozy rozwoju pandemii Ekspert stwierdził, że trzeba przygotować się na największą liczbę zakażonych od początku pandemii COVID-19. Może nawet wynieść ponad 40 tys. przypadków zachorowań dziennie. Ta dynamika wzrostu wiąże się też z tym, że zwiększy się liczba hospitalizacji i dzienna liczba zgonów. Prof. Grzegorz Gielerak podkreślił w swojej wypowiedzi, że będzie też rosła liczba ozdrowieńców. Razem z zaszczepionymi stworzą grupę niepodatną na zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Szef WIM stwierdził, że proces szczepień przeciw COVID-19 należy przyspieszyć program szczepień, ponieważ „natura nie znosi próżni, a wirus mutuje”. Przypomniał też, że w przypadku znikającej odporności będzie konieczne „uruchomienie programu szczepień przypominających, w tym wielowariantowych”. Według niego „warto już dziś rozpocząć intensywne działania, które mają na celu wykształcenie krajowych kompetencji w produkcji szczepionek”. Źródło: PAP Co należy zrobić, żeby szybko zakończyć pandemię? Doktor Grzesiowski odpowiada Sonda Którą szczepionką chciałbyś się zaszczepić? Pfizer BioNTech Moderna AstraZeneca Johnson&Johnson Inną Żadną
Tłumaczenia w kontekście hasła "mama nie znosi" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Śpią osobno, bo mama nie znosi dźwięków, jakie ojciec wydaje przez sen.
. 493 33 264 460 164 135 473 351
natura jej nie znosi