Nadchodzące spotkanie OPEC+ zbiega się z rozpoczęciem COP28, co stanowi wyzwanie dla globalnych liderów w kontekście walki ze zmianami klimatycznymi. Decyzje o cięciach w produkcji ropy mogą być analizowane w świetle globalnych zobowiązań dotyczących redukcji emisji i przejścia na zrównoważone źródła energii.
fot. Fotolia Przychodzi taki wiek w życiu samotnej kobiety, że nie ma już za bardzo gdzie poznawać potencjalnych kandydatów na męża. Takie czasy. Czekamy z tą decyzją długo, szukamy księcia z bajki, wybieramy, bywa, że nawet z kimś mieszkamy, ale na małżeństwo decydujemy się późno. Czasem jest już tak późno, że zaczyna się robić nerwowo. Tak było ze mną. Kiedy rok temu zdecydowałam się poszukać sobie kogoś w internecie, miałam już 32 lata i czułam, że szansa na założenie rodziny powoli wymyka mi się z rąk. Dlatego, mimo że słyszałam wiele negatywnych opinii o randkach z nieznajomymi, postanowiłam spróbować. Wiem, że wiele osób uznaje rozmowy na czatach za upokarzające, dlatego siadałam do komputera z mieszanymi uczuciami. Nie wiedziałam, kogo spotkam, a wyobrażałam sobie, że po drugiej stronie siedzą raczej sami nieudacznicy. Mieszkają z rodzicami i w przerwach miedzy czatowaniem grają w gry komputerowe. I tu zdziwiłam się: jeśli założyć, że ogłaszający się kandydaci nie oszukiwali, to w internecie drugiej połówki szukało całkiem sporo interesujących dość atrakcyjna, więc miałam powodzenie. Szybko znalazłam sobie kompana do rozmowy. To był młody mężczyzna. Sympatyczny, miły, kulturalny, dyskretny, rzeczowy i nawet trochę zabawny. Po jakimś czasie poprosiłam go o przesłanie zdjęcia i sama zaoferowałam się z moim. Zgodził się chętnie i wysłał. Wydawał się przystojny… Chyba. Trudno powiedzieć, bo na fotografii dobrze widać było sylwetkę, ale z trudem dało się rozpoznać rysy twarzy. Brodaty brunet – tyle mogłam powiedzieć po tej jednej fotce. Nie chciałam mu pisać, żeby przesłał kolejne zdjęcia, bo na tym niewiele widzę. Wyszłabym na jakiegoś napalonego babsztyla albo lalę przywiązującą zbyt wielką wagę do powierzchowności człowieka. Z kolei on, kiedy tylko dostał moje zdjęcie, od razu zaczął prawić mi komplementy. Miło. Dowiedziałam się, że bardzo lubi narty. Tej pasji poświęciliśmy sporą część naszych rozmów, bo i ja byłam fanką wszystkiego, co ze śniegiem i sportami zimowymi związane. W rozmowach połączyła nas także miłość do gotowania, jedzenia (nawet, a może i przede wszystkim tego niezdrowego, kalorycznego) oraz horrorów. A także podobne plany na przyszłość. Znaleźć sobie kogoś, założyć rodzinę. Żyć… Pracowaliśmy w różnych branżach, bo ja jestem szefową wydziału geodezji w urzędzie miasta, a on był prawnikiem. Miał na imię Mariusz. Rozmawialiśmy tak ze sobą przez trzy dni, aż w końcu zaproponowałam randkę. Jestem kobietą nowoczesną – czego dowodem może być szukanie drugiej połówki przez internet – i nie chciałam dłużej czekać. W zasadzie wszystko mi w tym facecie odpowiadało, a trochę nieswojo się czułam podczas pogadanek internetowych. Zdecydowanie wolę spotkania na żywo. I on się zgodził. Zaproponował sobotę, godzinę siedemnastą. Miejsce też wybrał on. Trochę dziwne, bo wspomniał o niewielkim parku pod muzeum miejskim, gdzie przesiadywało mnóstwo młodzieży, jednak nie wzbudziło to u mnie żadnych podejrzeń. Poszłam. Pogoda była piękna, jak to pod koniec lata; szłam pełna radosnego oczekiwania. No i już na początku spotkało mnie rozczarowanie, bo moja internetowa sympatia się spóźniała. Przez pierwsze dziesięć minut nie myślałam nawet o tym, że może nie przyjść wcale, ale kiedy minął kwadrans, zaczęłam się szykować do odwrotu. Na szczęście coś kazało mi zaczekać. Bo wtedy na placu pojawił się brodaty brunet. Stanął i zaczął się rozglądać. Nie byłam pewna, czy to Mariusz. No cóż... Zdjęcie w internecie nie było dobrej jakości. Ale kiedy facet, rozglądając się, kilka razy zatrzymał na mnie wzrok, uznałam, że to musi być on. Bo kto przyszedłby tu o tej porze i tak uparcie lustrował wszystkich dokoła? Tylko ktoś umówiony na randkę! W pewnej chwili złapaliśmy kontakt wzrokowy i uśmiechnęliśmy się do siebie. On zrobił pierwszy krok, a ja czekałam, aż podejdzie. W końcu to on się spóźnił. Nie omieszkałam mu tego wytknąć. – Cześć. Spóźniłeś się – zaatakowałam od razu, nie dając mu czasu na ceregiele przedstawiania się i całowania rączek. Już się przecież znaliśmy. No i musiałam pokazać, że jestem trochę niezadowolona. – Nie... Która jest godzina? – zapytał, a ja wzniosłam oczy do nieba. Nie dość, że się spóźnił, to jeszcze o tym wcale nie wiedział! Oj, niedobrze… – – pokazałam mu zegarek. – No właśnie. A przecież byliśmy umówieni na – odpowiedział. – Nie, na – upierałam się. – Poważnie? Hm… Mniejsza o to. Gdzie idziemy? – spytał rzeczowo. – Nie wiem. Co proponujesz? – Zabrałbym cię na pyszne hamburgery, ale w związku z tym, że jesteś na diecie, to może chodźmy na spacer… Zdziwiłam się: – Ale ja nie jestem na diecie. – Nie? Przecież mówiłaś… A może coś pomyliłem. Przepraszam – uśmiechnął się, a ja pomyślałam, że poznałam w internecie jakiegoś notorycznego podrywacza, który myli mnie z jakąś inna panienką, a do tego pewnie przybiegł prosto z poprzedniej randki i dlatego dotarł tak późno. – No to może do muzeum? Jest dobra wystawa malarstwa, a ty przecież uwielbiasz sztukę. To się musi zgadzać, prawda? – spytał, chociaż minę miał już nietęgą. – No lubię, ale tak jak każdy, umiarkowanie. Przepraszam cię, Mariusz, ale chyba mnie z kimś pomyliłeś… – Ale ja nie jestem Mariusz. – Jak to? – teraz ja wybałuszyłam oczy. – No tak. Jestem Marek. Sylwia? – Nie. Anka – i wszystko się wyjaśniło! Okazało się, że ten facet też umówił się z jakąś kobietą z internetu, a ona go wystawiła. Podobnie jak mnie mój Mariusz. I on też dostał zdjęcie, na którym mogła być prawie każda… Intuicja podpowiadała mi, że mój wybranek z sieci – ten cały Mariusz, co się nie zjawił – wystawił mnie nie dlatego, że okazałam się za mało atrakcyjna, tylko dlatego, że się wystraszył. Kto wie, może to całe jego doświadczenie jako prawnika to była zwykła ściema? Może nie był nawet dorosłym mężczyzną, tylko zakompleksionym nastolatkiem, którego ekscytowała rozmowa ze starszą kobietą, a teraz on tu siedzi na którejś ławce i mnie obserwuje?! Zaczęłam się więc rozglądać i zauważyłam, że Marek – facet, który przyszedł – też rozgląda się wokół. Popatrzyliśmy po sobie i parsknęliśmy śmiechem, bo okazało się, że pomyśleliśmy o tym samym. O tym, że nasi niedoszli partnerzy siedzą tu gdzieś w pobliżu i śmieją się z nas w kułak… A może jest im głupio? Chociaż z drugiej strony – teraz to już właściwie wszystko jedno… Po chwili smętnego rozmyślania doszłam do wniosku, że trzeba wracać do domu, bo szkoda straconego czasu. Trzeba zająć się czymś pożytecznym, żeby zatrzeć to palące poczucie upokorzenia i wstydu, które, jak się okazuje, nieuchronnie wiąże się z randkowaniem przez internet. – No nic, dziękuję i do widzenia – powiedziałam do nieznajomego, machnęłam mu na odchodne i już zabierałam się do odejścia, kiedy ten nagle mnie powstrzymał: – Hej, Aniu, poczekaj! Nie rozchodźmy się jeszcze. Ja mam czas, ty masz czas. To może jednak chodźmy na tę randkę! Najpierw popatrzyłam na niego jak na wariata, ale po chwili namysłu uznałam, że jednak miłe spotkanie z przystojnym facetem – a przystojny to on zdecydowanie był – może uratować ten nie najlepszy dzień. No więc co? Poszłam. Poszłam, a potem nie żałowałam. Okazało się, że z Markiem właściwie nic mnie nie łączy. Interesują nas zupełnie różne rzeczy, a poza tym mamy zupełnie różne charaktery – on jest typem otwartego, ciepłego człowieka z poczuciem humoru, a ja troszkę sztywnej, zasadniczej, zamkniętej w sobie szefowej. Jednak za to dogadywaliśmy się świetnie, śmialiśmy się cały wieczór, a na noc poszliśmy jeszcze do kina. Po kinie rozjechaliśmy się taksówkami do domu, bo było już tak późno, że nie jeździły żadne tramwaje, a my wypiliśmy parę drinków. On nalegał, że mnie odwiezie, ale ja lubię być niezależna i pojechałam sama. Wymieniliśmy się też numerami telefonów. Jednak Marek bynajmniej do mnie nie zadzwonił. Zamiast tego znalazł mnie na drugi dzień w internecie, bo w czasie rozmowy kilka razy powiedziałam, jaki jest mój internetowy nick. Pogadaliśmy sobie ze dwa dni na czacie, a potem znów umówiliśmy się na randkę w realu. Później nastąpiły kolejne spotkania, na których bawiłam się tak samo dobrze jak na tym pierwszym. I poczułam, że wreszcie znalazłam mężczyznę, z którym połączy mnie coś naprawdę swój profil internetowy. Zanim to jednak zrobiłam, wysłałam jeszcze jedną wiadomość do tego mężczyzny czy chłopca, który mnie tak bezczelnie wystawił. Do Mariusza. Napisałam mu krótko, czując przypływ radości: „Dziękuję ci, nieznajomy”. Bo naprawdę jestem mu wdzięczna, że wtedy nie przyszedł. Więcej prawdziwych historii: Kiedy nadchodzi czas na pierwsze spotkanie twarzą w twarz, upewnij się, że wybrałeś gwarne miejsce i że ktoś z Twoich bliskich wie, gdzie umówiłeś się na randkę. Na pewno chcesz przekonać się, czy Twoja randka z internetu jest Ci przeznaczona, nie zapomnij jednak, że obie strony powinny czuć się bezpiecznie i po prostu Dołączył: 2013-05-08 Miasto: Liczba postów: 56 28 października 2013, 11:13 Hej, typowa sytuacja ...Poznałam mężczyznę w internecie i oboje doszliśmy do wniosku, że pisanie na dłuższą metę nie ma sensu, że najlepiej byłoby się spotkać. Problem polega na tym, że on mieszka i pracuje w Barcelonie, a ja w Polsce jestem. Zaprosił mnie do siebie, ale ja mam pewne obawy, czy powinnam lecieć. Facet wydaję się być w porządku, ale , no właśnie zawsze jest to ale... W końcu to nie jest spotkanie na kawę w centrum , tylko wyjazd. Co radzicie lecieć, czy nie lecieć? Czy któraś z Was ma podobne doświadczenia? Edit: Podzielam Wasze zdanie. Dodam tylko, że mam w Barcelonie kogoś, u kogo mogłabym się zatrzymać, ale to i tak jest dość ryzykowne moim zdaniem. Oczywiście, jego argumentem jest to, że on pracuje, a ja studiuje, więc mi jest łatwiej się wyrwać, z czym trudno się nie zgodzić, ale... Edytowany przez Poli87 28 października 2013, 11:45 Dołączył: 2012-03-19 Miasto: Liczba postów: 1095 28 października 2013, 18:15 Miałam identyczną sytuację z Neapolitańczykiem. Miałam już kupione bilety (przez niego oczywiście) i patrząc na wszystko z perspektywy czasu rezygnacja w ostatniej chwili była najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić. Przepraszam, że tak emocjonalnie, ale w życiu tego nie rób! Dołączył: 2010-04-12 Miasto: Liczba postów: 1361 28 października 2013, 18:20 Niech On przylatuje. Dołączył: 2011-06-16 Miasto: Lublin Liczba postów: 2366 28 października 2013, 18:21 ja pojechałam na drugi koniec Polski po pół roku pisania, męczyliśmy się jeżdżąc do siebie 7 lat, zastanów się czy jesteś gotowa na związek na odległość czy jesteś w stanie rzucić wszystko zeby być z nim. Pomijam kwestie że to morderca, zboczeniec itp. Dołączył: 2013-05-08 Miasto: Liczba postów: 56 28 października 2013, 18:45 Miałam identyczną sytuację z Neapolitańczykiem. Miałam już kupione bilety (przez niego oczywiście) i patrząc na wszystko z perspektywy czasu rezygnacja w ostatniej chwili była najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić. Przepraszam, że tak emocjonalnie, ale w życiu tego nie rób!W naszym przypadku mamy dzielić się kosztem biletów, po połowie. Jak sie potoczyła dalej Wasza historia? Dołączył: 2013-05-08 Miasto: Liczba postów: 56 28 października 2013, 19:01 elsidka napisał(a):ja pojechałam na drugi koniec Polski po pół roku pisania, męczyliśmy się jeżdżąc do siebie 7 lat, zastanów się czy jesteś gotowa na związek na odległość czy jesteś w stanie rzucić wszystko zeby być z nim. Pomijam kwestie że to morderca, zboczeniec na odległość mnie nie przerażą, bo w czerwcu kończę studia i jestem wolna, nic mnie tu nie trzyma i znam języki więc myślę, że przeniosłabym się do niego. Bardziej mnie przeraża to, że może być właśnie jakimś zbokiem, albo jeszcze co gorszego może mi się stać. Nairobi 28 października 2013, 21:37 ANIUSIEK26 napisał(a):Nairobi napisał(a):lecieć, co masz do stracenia? może życieŻycie to tracą ludzie, którzy z niego nie korzystają. Dołączył: 2013-05-08 Miasto: Liczba postów: 56 28 października 2013, 22:03 Nairobi napisał(a):ANIUSIEK26 napisał(a):Nairobi napisał(a):lecieć, co masz do stracenia? może życieŻycie to tracą ludzie, którzy z niego nie korzystają. Dołączył: 2011-03-14 Miasto: Gdzieś Liczba postów: 3837 1 listopada 2013, 16:43 Nie leć. Jeśli mu naprawdę zależy, to on przyleci do Ciebie, choćby miał wziąć urlop, w przerwie świątecznej czy cokolwiek. MadamAgnes 1 listopada 2013, 21:07 ja również mam do tego obawy i nie leciała bym, ale wybór należy do Ciebie Dołączył: 2009-05-10 Miasto: Warszawa Liczba postów: 693 3 listopada 2013, 21:46 Barcelonę - polecam, świetne miasto!! Ale tak jak dziewczyny piszą - pod warunkiem, że polecisz z kimś. Facet wydaje się fajny, ale kto wie, co planuje. Nawet jak się umówicie w publicznym miejscu, będzie przyjemnie, potem odprowadzi Cię do hotelu i będzie wiedział, że a) jesteś tam sama, b) gdzie mieszkasz. Zbyt niebezpieczne jak na pierwsze spotkanie. Gość jest Polakiem? Ma w Polsce rodzinę? Gdybyś przestrzegał zasad z planu “12 randek do związku” to prawdopodobnie też by się zniechęciła i o to chodzi, bo nie chcemy jakiejś wampirki, która chciała się dowartościować Tobą a nie konkretnie Ciebie. Dziewczyna odpisuje krótko, od niechcenia lub przestała odpisywać, bo pisałeś z nią za dużo i się jej znudziłeś Jak przygotować się na pierwsze spotkanie z facetem z Internetu? Współczesny świat pozwala na poznawanie ludzi w przeróżnych miejscach. Już nie tylko samo życie stawia przed ludźmi nowe osoby, ale także świat wirtualny. W Internecie dostępnych jest wiele serwisów randkowych i aplikacji do tego przeznaczonych. Również zwykłe komunikatory i serwisy społecznościowe pozwalają na poznawanie … [Czytaj dalej…] This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you Read More Bo miłość i seks niejedno mają imię! Dlatego piszemy dla was o życiowych doświadczeniach, jak i rozmawiamy z psycholożkami czy seksuolożkami o meandrach naszych uczuć, o sztuce dogadywania się, komunikowania, tworzenia satysfakcjonujących relacji, o tym, jak wyglądają współczesne związki. Ale też o życiu w pojedynkę aniaszarooka Dołączył: 2013-10-16 Miasto: Liczba postów: 49 8 lipca 2015, 18:46 Ratunku! Dziewczyny umówilam się na spotkanie z chłopakiem poznanym przez internet. Strasznie się stresuję, jak wyluzować? Pisaliśmy ze sobą parę miesięcy, wiem jak wyglada (wymieniliśmy się zdj), co robi, ogólnie nigdy nie brakowało nam tematów do rozmowy. Teraz jednak boje się ze to spotkanie okaże się klapą :( jestem bardzo zdenerwowana, nie wiem w co się ubarć itd. A spotkanie juz w piątek... Czy macie doświadczenia w tym temacie? Jakieś dobre rady? Boje się że mu się nie spodobam:( nigdy nie spotykałam się z nikim z internetu...Hm.. dodam jeszcze ze nasze rozmowy czasami mialy charakter dwuznaczny, nie żaden cyber ani nic z tych rzeczy ale mimo to ta kwestia potęguje moj stresssss Dołączył: 2012-07-29 Miasto: Poznań Liczba postów: 1192 8 lipca 2015, 18:56 Normalnie się zachowuj, nie cuduj z niczym. Skoro chciał się z Tobą spotkać, to o czymś to świadczy :-) Dołączył: 2015-01-17 Miasto: Płock Liczba postów: 4586 8 lipca 2015, 19:00 Z mojego doświadczenia wynika że jeśli dobrze mi się pisało z facetem to przeważnie na żywo rozmowa też się kleiła. Normalne że się stresujesz, uwierz mi że on też ;) Pewnie z początku będzie spina, ale jak pierwszy szok minie będzie już normalnie. Nie podchodź do tego spotkania jakoś mega poważnie, spodobacie się sobie - fajnie, nie - mówi się trudno. Ubierz się tak żebyś czuła się komfortowo i stosownie do sytuacji (nie napisałaś gdzie się umówiliście). aniaszarooka Dołączył: 2013-10-16 Miasto: Liczba postów: 49 8 lipca 2015, 19:07 Z mojego doświadczenia wynika że jeśli dobrze mi się pisało z facetem to przeważnie na żywo rozmowa też się kleiła. Normalne że się stresujesz, uwierz mi że on też ;) Pewnie z początku będzie spina, ale jak pierwszy szok minie będzie już normalnie. Nie podchodź do tego spotkania jakoś mega poważnie, spodobacie się sobie - fajnie, nie - mówi się trudno. Ubierz się tak żebyś czuła się komfortowo i stosownie do sytuacji (nie napisałaś gdzie się umówiliście).Idziemy na spacer po mieście. Nie mamy wybranego szczególnego miejsca:) Dołączył: 2015-07-06 Miasto: Katowice Liczba postów: 25 8 lipca 2015, 19:08 Ja się spotkałam z jednym , miesiąc temu. Też pisaliśmy, było wszystko ok, ale jak się spotkaliśmy raz, tak na tym się skończyło. Kontakt się urwał, on nie pisze, ja też nie , a na zdj każdy się sobie podobał, w rzeczywistości już nie ;( Dołączył: 2012-05-18 Miasto: Tłuszcz Liczba postów: 1328 8 lipca 2015, 19:11 Bądź po prostu sobą. Nie jest powiedziane, że skoro dobrze dogadywaliście się w sieci, będzie też miało miejsce w realu (wiem co mówię, bo sama tego doświadczyłam). W każdym razie życzę Ci powodzenia. Daj znać jak było! :) jurysdykcja 8 lipca 2015, 19:14 Dlatego nie warto pisać miesiącami. Bo człowiek tylko sobie za dużo obiecuje i nerwy są większe. Nie ma co panikować. Jak "jest ci pisany" to się dogadacie, jak nie, to będziesz mieć z głowy i przestaniesz marnować czas na pisanie z kimś, kto w realu nie gra. aniaszarooka Dołączył: 2013-10-16 Miasto: Liczba postów: 49 8 lipca 2015, 19:18 jurysdykcja napisał(a):Dlatego nie warto pisać miesiącami. Bo człowiek tylko sobie za dużo obiecuje i nerwy są większe. Nie ma co panikować. Jak "jest ci pisany" to się dogadacie, jak nie, to będziesz mieć z głowy i przestaniesz marnować czas na pisanie z kimś, kto w realu nie że pisanie miesiącami to zły pomysł. Buduje się jakieś wyobrażenie o tym drugim człowieku a potem to rożnie bywa. Dlatego bardzo chcialam przerwać tę internetową relację i się spotkać. To teraz mam:) Dołączył: 2015-01-17 Miasto: Płock Liczba postów: 4586 8 lipca 2015, 19:21 aniaszarooka napisał(a):snowflake_88 napisał(a):Z mojego doświadczenia wynika że jeśli dobrze mi się pisało z facetem to przeważnie na żywo rozmowa też się kleiła. Normalne że się stresujesz, uwierz mi że on też ;) Pewnie z początku będzie spina, ale jak pierwszy szok minie będzie już normalnie. Nie podchodź do tego spotkania jakoś mega poważnie, spodobacie się sobie - fajnie, nie - mówi się trudno. Ubierz się tak żebyś czuła się komfortowo i stosownie do sytuacji (nie napisałaś gdzie się umówiliście).Idziemy na spacer po mieście. Nie mamy wybranego szczególnego miejsca:)To ubierz się wygodnie, swobodnie, na luzie :) Spacer to dobra opcja, bo na pierwszym spotkaniu, zwłaszcza z kimś poznanym w necie siedzenie w kawiarni/pubie itp. przy stoliku dodatkowo stresuje, przynajmniej ja tak miałam ;) A spacer jest taki niezobowiązujący. moniaa23v Dołączył: 2015-06-18 Miasto: Liczba postów: 118 8 lipca 2015, 19:30 nie zdziwiłabym się gdyby to był jakiś psychol albo zboczeniec Spotkanie z facetem z internetu Z nich moze byc tylko rozczarowanie. Lepiej na trzeźwo konfrontowac od razu internetową znajomosc z rzeczywisctoscią poszukujący mądrze; Spiesz się powoli Podobne tematy: Błędy na randce - przestrogi dla mężczyzn Mężczyzna na randce: jak dobrać strój do wieku Mam dość nieudanych randek!